W minionym 2023 roku spora grupa osób wsparła finansowo działalność Stowarzyszenia przekazując na jego konto darowiznę. Te osoby to: Marek Barałkiewicz, Anna Barańska, Jacek Błażczak, Eugeniusz Bryl, Włodzimierz Chrenowicz, B.W. Czajkowscy, Stanisław Czekalski, Krzysztof Dombek, Łukasz Donaj, B.L. Geltz, Marian Gessner, Bartosz Kaczmarek, Paweł Kaszub, Beata Kingston, Hanna Kossak-Nowocień, Andrzej Krauss, Teresa i Krzysztof Krokowicz, Amadeusz Król, Marek Z. Krupiński, Zbigniew Michalak, Wojciech Michałek, Krzysztof Młokosiewicz, Maria Nowacka, Filip Nowak, Piotr Olewiński, Jacek Porawski, Władysław Reichelt, Lech Sarnowski, Przemysław Smulski, Ryszard Sowiński, Mikołaj Sowiński, Mieczysław Szałamacha, Janusz Szponar, Andrzej Urbaniak, Grzegorz Urbański, Jacek Wiśniewski, Hanna Włudzik.
W specjalnym podziękowaniu, jakie pod adresem ww. osób wystosował prezes Stowarzyszenia Gerard Sowiński, możemy przeczytać, że „fundusze, gromadzone dzięki pięknej ofiarności wychowanków oraz ich przyjaciół, są przeznaczone na tworzenie warunków jak najlepszej pracy wychowawczej i dydaktycznej naszej Szkoły. Wspieramy więc finansowo ciekawe inicjatywy nauczycieli, nagradzamy osiągnięcia naukowe uczniów, udzielamy zapomóg, fundujemy stypendia, kupujemy pomoce dydaktyczne. Pragniemy, aby nasze dzieci i nasi wnukowie uczyli się w warunkach, które zapewnią im dobry start w życie i pozwolą sprostać wyzwaniom nadchodzących czasów. Zapewniamy, że działalność Stowarzyszenia znajduje się pod kontrolą społeczną i darowizny są wydatkowane wyłącznie na cele określone jego Statutem".
Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Karola Marcinkowskiego, realizując swoje statutowe cele, wspiera Szkołę wspomagając finansowo i organizacyjnie ważne i ciekawe projekty nauczycieli i uczniów.
O jednym z tych projektów pisaliśmy już wcześniej (przypomnienie tutaj), a teraz dowiadujemy się, że pani Anna Klinger, koordynatorka interdyscyplinarnego projektu „Wokół Afryki Kazimierza Nowaka”/ „A travers l’Afrique avec Kazimierz Nowak” została jedną z laureatek w konkursie „Kierunek-Innowacja 2023”. Współorganizatorką projektu była pani Barbara Donat - Bernard. Organizatorem konkursu „Kierunek-Innowacja 2023” było Ministerstwo Edukacji i Nauki. Dodatkowe informacje – tutaj.
Drugim przedsięwzięciem, którego realizacja zakończyła się sukcesem, był projekt "Źródło/ Quelle". Efekt to przyznanie I Liceum im. Karola Marcinkowskiego certyfikatu European Language Label 2023. Nagrodzeni zostali koordynatorzy projektu czyli pani Wiesława Wójcik i pan Krystian Grądecki. Certyfikat European Language Label przyznaje Komisja Euroejska. Dodatkowe informacje – tutaj.
Laureatom i wszystkim zaangażowanym w realizację powyższych działań serdecznie gratulujemy!
Złożony z absolwentek „Marcinka” Żeński Chór Kameralny DI NUOVO może pochwalić się kolejnym sukcesem. Członkini Chóru, Joanna Markowska, poinformowała nas, że w ostatni weekend października 2023 zespół, pod dyrekcją Doroty Wojnowskiej, wziął udział w konkursie chóralnym, który odbywał się w ramach Ogólnopolskiego Forum Chóralistyki – Wrocław Miastem Muzyki.
Chór Kameralny DI NUOVO został doceniony przez Jury, otrzymując Złoty Dyplom, Złoty Bilet – umożliwiający udział w przyszłorocznym konkursie, a także Nagrodę Specjalną za Radość Muzykowania. Joanna Markowska podkreśla, że - po raz kolejny - repertuar przygotowany przez Dyrygentkę, Dorotę Wojnowską, okazał się strzałem w dziesiątkę!
Serdecznie gratulujemy chórzystkom i dyrygentce!!!
Uwaga!
Chór DI NUOVO wziął udział w jednym z koncertów towarzyszących wydarzeniu Grand Prix Polskiej Chóralistyki im. Stefana Stuligrosza. 22 listopada 2023 nasze absolwentki zaśpiewały (w doborowym towarzystwie) w Auli Magna Centrum Wykładowego Politechniki Poznańskiej.
Listopadowy czas rozpoczyna się świętami zadumy i pamięci. Pamięci o tych, którzy już odeszli. To również czas jesieni w „pełnym rozkwicie”. Z racji kolorów jakimi nas obdarza często nazywanej złotą. Ale słowa jesień używamy także w innym znaczeniu myśląc o … jesieni życia.
Zadumani, w tym listopadowo-jesiennym klimacie, publikujemy dzisiaj tekst autorstwa naszego Kolegi, absolwenta „Marcinka” – matura 1960, jednego z członków założycieli Stowarzyszenia Wychowanków, dr Bogdana Slebody.
Zbigniew Krüger, jeden z członków założycieli Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu i jego pierwszy prezes (w latach 1989 – 1993) zmarł 8 października 2023 roku.
Jego odejście pogrążyło w smutku Rodzinę i najbliższych, w tym również przyjaciół z Jego Stowarzyszenia.
O tym, jak trudno się pogodzić z odejściem Zbyszka piszą: Bogdan Sleboda (matura 1960) i Teresa Krokowicz (matura 1974).
Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Niezawodnego Przyjaciela „Marcinka” śp. Zbigniewa Krügera.
Zbigniew Krüger (matura 1960), harcerz „Błękitnej Czternastki”, był pomysłodawcą, członkiem założycielem i pierwszym prezesem Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Karola Marcinkowskiego. Był człowiekiem wielu talentów, o niespożytej energii i wielkim sercu.
Cześć Jego pamięci!
Pogrzeb Zbigniewa Krügera odbył się 13 października 2023 r. Zmarły został pochowany na cmentarzu parafialnym w Smochowicach.
„Lubię wracać tam, gdzie byłem już ...” ten fragment tekstu Wojciecha Młynarskiego w pewien sposób dałoby się odnieść do wydarzenia, które miało miejsce 23 września 2023 roku w Dąbrówce Ludomskiej.
Kilka słów wyjaśnienia: otóż równe 20 lat temu w Piłce Młyn, położonej nieopodal Dąbrówki Ludomskiej, odbyło się spotkanie plenerowe zorganizowane przez Stowarzyszenie Wychowanków „Marcinka”. Spotkanie odbyło się krótko przed Rajdem Patrona do Dąbrówki Ludomskiej - miejsca śmierci patrona Szkoły - Karola Marcinkowskiego. W Rajdzie Patrona, tradycyjne już, udział bierze młodzież klas pierwszych.
Nie inaczej było i w tym roku, z tym tylko, że Prezes Stowarzyszenia, niezmordowany „Barnaba”, rzucił hasło spotkania członków i sympatyków Stowarzyszenia po oficjalnym zakończeniu Rajdu, przy ognisku.
Tym razem gościny użyczyli nam na swojej posesji Państwo Wróblewscy, mieszkańcy Dąbrówki Ludomskiej.
Gościna niezwykle serdeczna – płonęło ognisko, Krzysiu Lipiak pięknie śpiewał i grał na gitarze, a na stołach dymiła grochówka. Była też pieczona szynka polewana cudownymi sosami, a jeśli komuś było mało to jeszcze chleb ze smalcem i kiszone ogórki.
Rozmowy, śmiech, śpiew i wspomnienia - jednym słowem fajna zabawa na łonie natury.
Można mieć tylko nadzieję, że w przyszłym roku znowu to powtórzymy - zatem do zobaczenia za rok!
Jest pewien dzień w kalendarzu roku szkolnego „Marcinka”, który znają wszyscy jego uczniowie. I to od ponad 50 lat, a dokładniej od 1966 r.
Okoliczności, w jakich narodziła się ta trwająca do dziś tradycja, tak opisuje Gerard „Barnaba” Sowiński - ówczesny polonista w „Marcinku”, a dziś prezes Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Karola Marcinkowskiego: W 1966 roku młodzież „Marcinka” przebywająca na obozie letnim w Nieszawce udaje się pieszo do Dąbrówki Ludomskiej, miejsca śmierci patrona Szkoły Karola Marcinkowskiego, co daje początek corocznym rajdom – pieszym wędrówkom i spotkaniom na miejscu dawnego dworku, w którym w roku 1846 zakończył życie Karol Marcinkowski.
Tak rodzi się tradycja. Od 1967 roku rajdy zaczyna organizować Szkoła, a w roku 1969 dołączają harcerze „Błękitnej”. Dyrektorzy, nauczyciele, uczniowie i absolwenci spotykają się przy obelisku z tablicą pamiątkową, oddają hołd Patronowi i przeprowadzają zabawy plenerowe służące integrowaniu społeczności „Marcinka”.
W tle znajduje się pałacyk i piękny, choć zaniedbany park, z pokrytymi rzęsą stawami. Mury, resztki witraży i sztukaterii świadczą o dawnej świetności tego obiektu. Dookoła roztacza się piękny widok na staw, park i okazały pomnik przyrody buk obwistolistny, mogący dać schronienie kilkudziesięcioosobowej grupie. Formuła spotkań w Dąbrówce cieszyć się będzie niezmiennym powodzeniem i uznaniem wśród „Marcinkowszczaków”. [De aurea aetate, wyd. 100 lecie Marcinka].
Słowa prezesa są wciąż aktualne, o czym można się było przekonać w sobotę, 23 września 2023, na mecie kolejnego Rajdu Patrona.
W Dąbrówce Ludomskiej spotkali się uczniowie wszystkich klas pierwszych nowego rocznika (aż 9 klas!), którzy wraz z wychowawcami przybyli na metę Rajdu po przyjemnej wędrówce w promieniach wrześniowego słońca. Powitała ich sprawna ekipa organizacyjna, czyli nauczyciele wychowania fizycznego z „kierowniczką” p. Anną Bochnak, a także wicedyrektor Adam Kobiałka oraz harcerze Błękitnej XIV.
Nie mogło zabraknąć przedstawicieli i sympatyków Stowarzyszenia Wychowanków z wyraźnie wzruszonym na widok tak licznej grupy uczestników, Gerardem Sowińskim. Warto dodać, że Stowarzyszenie od wielu lat współfinansuje Rajd Patrona.
W pierwszym dniu kalendarzowej jesieni klasy pierwsze rywalizowały w konkursie, w którym jury oceniało m.in najlepszą klasową autoprezentację, najładniejszy bukiet kwiatów czy najsmaczniejszy słodki wypiek.
Z reporterskiego obowiązku odnotujmy, że rywalizację wygrała klasa Abakus A.
Do zobaczenia na kolejnym rajdzie w przyszłym roku!
Profesor Wiesław Koronowski – twórca posągu Karola Marcinkowskiego znajdującego się przed wejściem do naszej szkoły – jest autorem projektu artystycznego pod nazwą Brygada Pigmaliona. Mogliśmy zapoznać się z pracą tej grupy przy okazji obchodów stulecia „Marcinka”, kiedy to na boisku szkolnym stworzony specjalnie na ten dzień Karol Marcinkowski wręczał klucze do nowych drzwi. Zachęcamy do zapoznania się z opisem dotychczasowej działalności Brygady Pigmaliona dokonanym przez fachowca Janusza Bałdygę. Robimy to z dużą przyjemnością, ponieważ prof. Wiesław Koronowski jest honorowym członkiem Stowarzyszenia Wychowanków „Marcinka”. Krzysztof Lipiak
Na dobry początek nowego roku szkolnego prezentujemy dwa, wspomnieniowo-współczesne felietony autorstwa Przemysława Czamańskiego (matura 1978). Felietony powstały na „na okoliczność” niedawnego, wakacyjnego spotkania absolwentów rocznika - Matura 1978. Miłej lektury!
„Wulkany mają częste erekcje” – taki napis widnieje na pożółkłej kartce z liceum, którą zostawiłem sobie na pamiątkę. Geograf oddając moją pracę klasową najpierw śmiał się przez kwadrans, a potem postawił mi „laczka” za brak wiedzy czym są erupcje. Z kolei historyk dostał czkawki, kiedy przeczytał pracę domową koleżanki zaczynającą się od zdania „Sobieski kochał Marysieńkę, ale ciągnęło go do Turków.” To jednak nic przy tym co mój kolega z ławki napisał na teście z higieny: „Lekarz przed operacją myje ręce i pielęgniarki.” Zszokowana pani od biologii zaprowadziła go do dyrektora, od którego usłyszał: – No i co z ciebie chłopaku wyrośnie? Przyjaciel zdał na medycynę i został poważanym w środowisku chirurgiem.
To właśnie on zadzwonił do mnie w sprawie omówienia szczegółów organizacji klasowego spotkania po latach. Umówiliśmy się w knajpie. – To co? Po kielichu? – zapytał. – Ponoć picie skraca człowiekowi życie o połowę! – powiedziałem filozoficznie. – No to jakbyśmy nie pili, to mielibyśmy już każdy po 128 lat! – żachnął się przyjaciel. Zamówiliśmy po dwie lunety z meduzą, czyli po dwie setki z nóżkami w galarecie. Konsumpcja przebiegła w miłej atmosferze. Wspominaliśmy piękne, licealne czasy. – No i jak, smakowało? – zapytała kelnerka podchodząc z rachunkiem. – No dupy nie urywa! – odpowiedział kumpel, który ceni sobie raczej wykwintne dania. Kobitka spojrzała wzrokiem zabijającym każdą formę życia i wycedziła: – Cierpliwości proszę pana!
Przestraszeni wyszliśmy na dwór. Na szczęście przepowiednia kelnerki się nie spełniła. Kupiliśmy piwka, ukryliśmy je w papierowych torebkach i usiedliśmy na ławce. – Co robiłeś dzisiaj rano? – zagadnął przyjaciel. – Wiało więc wypuściłem wnuczkowi w powietrze latawiec w kształcie szkaradnego smoka. – A ty? – W zasadzie to samo. Odwiozłem teściową na lotnisko. – No to smok odleciał, a my pijemy! – powiedziałem radośnie. Kolega jednak posmutniał. – Wiesz, my chirurdzy to mamy wielu nieprzyjaciół na tym świecie. – A na tamtym? – Jeszcze więcej! Siedzieliśmy w milczeniu. – Może znowu kupimy po piwku? – zapytałem. – Chciałbym, ale nie mogę – odparł – Jutro jadę na kongres medyczny autem, a śniadanie na kacu jest jak przeszczep: albo się przyjmie, albo nie!
Wódeczka i piwko zrobiły swoje. Zaczęliśmy pochrapywać. Nagle przebudził mnie perlisty śmiech. Zobaczyłem idące ścieżką dwie piękne dziewczyny. Szturchnąłem drzemiącego chirurga. – No i co doktorku? Poderwiemy dupeczki? Spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem i mruknął: – Nie, no ja bym jeszcze trochę posiedział!
POKEMONY Z NASZEJ KLASY
Nasze łóżkowe przebieranki skończyły się wielką awanturą, zanim się jeszcze zaczęły. Przebrałem się za lekarza. Stara weszła do sypialni, a ja do niej:– Pani do dietetyka?
Mówiąc o tym kolega starał się ręką zakryć guza na czole.
Okrutni ci moi koledzy z liceum, ale ja nie lepszy. Kiedyś kwiaciarka poradziła mi, że najlepiej na rocznicę ślubu kupić żonie bukiet róż; w końcu kwiaty same będą mówić o uczuciu. Kupiłem więc połowicy jedną różę, bo nie jestem gadułą, a poza tym szkoda mi było kasy. Żona miała pretensje, że tylko jedna róża więc później nie kupowałem jej kwiatów w ogóle; zresztą nie wiedziałem, że ona miała jakieś kwiaty na sprzedaż.
Jak się przekonałem inni koledzy także mieli podobne przejścia, bo opowiadali o nich w miniony weekend podczas trochę spóźnionej imprezy z okazji 45-lecia matury. Lubię takie spotkania, bo nie zdążysz jeszcze powiedzieć co cię gryzie, a już masz polane. Ze względu na fakt, iż spotykamy się regularnie co pięć lat nikt nikogo nie udaje. Licytujemy tylko ile kto ma wnucząt, kto ma więcej implantów lub szufladę (do tego nikt się nie przyznał) oraz kto ma większy brzuch i wyższe czoło. Odnoszę wrażenie, że nasze licealne koleżanki bardziej dbają o siebie. Tylko jedna z dziewczyn po kilku drinkach zaczęła narzekać, iż za późno zrozumiała, że krowa na opakowaniu czekolady to nie reklama tylko ostrzeżenie. Pocieszyła ją jednak inna licealna koleżanka, która zaproponowała dołączenie do klubu pilates. – Ja już ćwiczę kochana trzeci rok – pochwaliła się kobitka – i wczoraj założyłam na siebie coś co kupiłam jeszcze w liceum! – Chodzi ci o tę starą apaszkę? – zapytał jej mąż, bo to małżeństwo klasowe było, ale dostał szybkiego w bok i zakrztusił się wódką. Reanimowaliśmy chłopa, bo oczy miał coraz większe, ale przeżył.
Impreza była przednia, w stylu: „Jedzą, piją, lulki palą... Ledwie karczmy nie rozwalą.” Kiedy wyszedłem na dwór zaczerpnąć świeżego powietrza zobaczyłem grupkę zaglądających przez okno miejscowych chłopaczków; spotkanie odbywało się w wiejskim pałacyku. Chłopcy mieli niezły ubaw. – Patrz na te dziadki! – wrzasnął jeden – Podskakują jak Pokemony! – Co ty szczylu wiesz o Pokemonach? – pomyślałem. Trzeba by mnie było zobaczyć na motorze!