Przeskocz do treści
My z „Marcinka”

Sowiński Gerard pseudo BARNABA – j.polski

notka biograficzna
Absolwent Liceum Pedagogicznego w Bydgoszczy. Ukończył polonistykę na UAM. Organizator obozów w Nieszawce. Osoba, która odbudowała słynną drużynę harcerską "Błękitna Czternastka". Od 10 lat prezes Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjium i Liceum im. Karola Marcinkowskiego.
zdjęcia

artykuły, wspomnienia, inne materiały
Nauczyciel - pasjonat. Od 10 lat jest prezesem Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Karola Marcinkowskiego. Właśnie przygotowuje obchody 85-lecia szkoły.

  • Być nauczycielem to piękna sprawa. Szczęśliwe rodziny, których dzieci trafiają do nauczycieli obdarzonych umiejętnością pozytywnego kształtowania uczniów. Szkoła to najważniejsze miejsce decydujące o przyszłości tych młodych ludzi - twierdzi.

Choć opiekuje się stowarzyszeniem wychowanków szkoły, sam "Marcinka" nie kończył. - Jestem absolwentem Liceum Pedagogicznego w Bydgoszczy - przyznaje. Z poznańskim "Marcinkiem" związał się podczas pracy zawodowej. - Studiując polonistykę na UAM, miałem praktyki w tym liceum. Wówczas mnie zauważono i zaproponowano tam pracę - wspomina. W „Marcinku" przepracował 16 lat. - Czuję się związany z tą szkolą - to najważniejszy etap mojego życia zawodowego. "Marcinka" kończyli moi synowie i cieszę się z tego, bo wynieśli z tej szkoły nie tylko wiedzę, ale i znakomite przyjaźnie.
Od 1980 r. na UAM uczy polonistów, jak być dobrym nauczycielem. Do dziś przyjaźni się ze swoimi byłymi uczniami, a wielu z nich to postaci znane: były wojewoda i minister Maciej Musiał, socjolog Marek Zieliński czy biskup Marek Jędraszewski.

Jest - jak to określa - wiejskim dzieckiem. Wychował się we wsi w Borach Tucholskich. - Kosiłem, siałem, orałem - wspomina. - Do szkoły miałem trzy kilometry pieszo. Czasami tak się zaczytałem, że przegapiłem skręt - śmieje się. Bo literatura to jego wielka pasja. Czyta wszystko: z poetów najchętniej Leśmiana i Herberta. Podczas pracy w "Marcinku" czuwał nad wydawaniem uczniowskiej gazetki - „Tygodnika Żakowskiego". W nim swoją karierę rozpoczynali m.in. Marek Król - dziś redaktor naczelny tygodnika "Wprost" i Krystyna Czajka - dziennikarka „Głosu Wielkopolskiego", dziś rzecznik prasowy marszałka. Oprawą graficzną zajmował się Wojciech Suchocki - dziś dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu. - To była moja pierwsza szkoła dziennikarska. "Barnaba" to barwna postać i doskonały pedagog - mówi Czajka.

  • Bardzo wymagający, świetny polonista. Miał hopla na punkcie ortografii - wspomina go dawny uczeń Wiesław Blumski. - U nas nie było dyslektyków - każdego w cztery lata z niej wyleczył: każdy wyraz, który napisaliśmy z błędem ortograficznym, trzeba było potem wypisywać tuszem, pismem technicznym na kartce 5x16 cm w różnych kolorach, z rozbiciem na rdzeń, sylaby itp. - Do dziś pamiętam, jakie to były słowa i nigdy tych błędów nie popełnię - potwierdza Czajka.

Starannie sprawdzał, czy uczniowie czytali lektury. - Do legendy przeszło pytanie, jakiego koloru skarpetki miał bohater powieści w decydującym momencie swojego życia - śmieje się Czajka. W pamięci uczniów pozostał także jako organizator obozów w Nieszawce i osoba, ktcra odbudowała słynną drużynę harcerską "Błękitna czternastka". "Barnaba" - tak na niego mówią uczniowie - Nie wiem, dlaczego. Gdy my przyszliśmy do szkoły, już go tak nazywano i tak zostało - mówi Blumski. Zdarzało się, że rodzice, przychodząc na spotkanie z nauczycielem, pytali, czy zastali prof. Barnabę.

Uparty. - Gdy trzeba podjąć decyzję, to zwykle ustępuję - inaczej nie udałoby się dojść do porozumienia - mówi żona. - Jak chce coś załatwić, nie popuści - wyjdzie drzwiami i wejdzie oknem, dopóki nie uzyska tego, co chce - potwierdza jej słowa Błażej Wandtke, absolwent "Marcinka", dziś dziennikarz "Gazety".

  • Bardzo ciepły, bardzo czuły i spokojny - mówi o nim żona. - Ale budzi respekt. - dodaje. Z żoną Haliną tworzą zgrane małżeństwo. Poznali się jeszcze w liceum w Bydgoszczy. Potem ona zaczęła studiować pedagogikę w Poznaniu, a on polonistykę w Toruniu. - Zdecydowaliśmy się rozjechać, żeby sobie nie przeszkadzać w nauce. Ale wytrzymałem w Toruniu tylko rok - wspomina. Jeszcze z liceum wywodzą się ich zainteresowania muzyczne. - Grałem w zespole na kontrabasie, skrzypcach i perkusji. - A ja śpiewałam w chórkach - dodaje żona. Do dziś oboje chętnie śpiewają i słuchają muzyki. Ostatnia wspólna pasja to muzyka gospel.

Jego hobby to zbieranie uczniowskich gazetek. Ma ich około tysiąca. - Lubię śledzić, czy gdzieś nie narodziła się jakaś perełka, szukam tekstów świadczących o wielkim talencie - mówi.

Teraz jest zajęty przygotowaniami do obchodów 85-lecia "Marcinka" - szkoły, której poświęcił już 40 lat życia.
Monika Lamęcka-Pasławska
Źródło: Gazeta Wyborcza z 3-4.04.2005