Przeskocz do treści
My z „Marcinka”

Pater Mateusz pseudo PACIU (ur. 1902 – zm. 1990)

(1902* Chłopy k. Lwowa - 1990+ Poznań)

notka biograficzna
Nauczyciel geografii w l. 1949 - 1970 i dyrektor Szkoły w l. 1954 - 1955. II żoną od r. 1968 była Agnieszka Duczko - nauczycielka języków obcych w "Marcinku". Syn Andrzej - absolwentem "Marcinka" z r.1960. Podczas II wojny światowej był członkiem Batalionów Chłopskich i kierownikiem tajnego nauczania z ramienia Stronnictwa Ludowego w okolicach Puław.
zdjęcia

artykuły, wspomnienia, inne materiały
Mateusz Pater - rycerz niezłomny II Rzeczpospolitej

W siermiężnej, drugiej połowie lat sześćdziesiątych postać prof. Mateusza Patera jaśniała niezwykłym blaskiem. Ogromne wrażenie wywierała jego żywa inteligencja, pracowitość, wysokie wymagania jakie stawiał sobie i uczniom. Pamiętam go jako człowieka, który zachowywał postawę przedwojennego harcerza: sprawny, koszula z krótkim rękawem. Kiedy wchodziło się na II piętro rozbrykanym chłopakom, oczekującym na wejście do sali geograficznej ukazywał się na drzwiach po lewej stronie korytarza ukryty pod warstwą farby napis: "zakrystia", wskazujący, że w lepszych czasach II Rzeczpospolitej "sanktuarium" prof. Patera było zapewne szkolną kaplicą. Lekcje miały też coś ze swoistego ceremoniału.

Po odczytaniu obecności, Profesor podnosił okulary na czoło. Świadom naszych braków, powodujących pewien niepokój rozpoczynał "Spokojnie moi panowie! A zaraz potem padało sakramentalne pytanie: "Gieneza Wogiezów". Nieszczęsny delikwent był uprzejmie zapraszany do tablicy i zachęcany do przenikliwego spojrzenia na mapę: "Przyjacielu, porozmawiaj z mapą, mapa tobie wszystko powie" - brzmiał "Pacio" z mocnym lwowskim akcentem. Często rozpaczliwe wysiłki intelektualne nie prowadziły do pomyślnego rezultatu, a ignorancja - przyrodzony stan umysłu młodego człowieka prowokowała kolejne sakramentalne stwierdzenie: "Siadaj, niedostateczny! Ale przepracuj to sobie!"

Mateusz Pater był nauczycielem niezwykle wymagającym. Chciał nam wpoić umiejętność czytania mapy, najrozmaitszych wykresów, zapoznawać z tajnikami praw rządzących planowaniem przestrzennym. Był nauczycielem świetnie znającym swój przedmiot. Nie krył, że zawdzięczał to swoim profesorom z Uniwersytetu Jana Kazimierza - Eugeniuszowi Romerowi czy Augustowi Zierhofferowi. Należał do Polskiego Towarzystwa Geograficznego, regularnie czytał literaturę fachową, w tym "Przegląd Geograficzny". Od nas wymagał dobrej znajomości rocznika statystycznego. Jakże nie pamiętać rozsadzania nas na sprawdziany w sześciu rzędach? Każdy szereg miał inny zestaw zadań, a przechadzający się w tę i w tamtą stronę Profesor skutecznie uniemożliwiał jakiekolwiek ściąganie. Zdarzało się, że oceny były fatalne, a rodzice ani też uczniowie nie specjalnie zadowoleni…

Nie trzeba było specjalnej inteligencji, by wyczytać ze sposobu prezentacji tematów jego szczególnej miłości do utraconej ziemi rodzinnej. Nikt nie mógł sobie pozwolić na brak wiedzy o lwowskim przemyśle czy Karpatach Wschodnich… O granicach, których uparcie bronił świadczyły kontury II Rzeczpospolitej nakreślone na jednej z mniejszych tablic w jego "sanktuarium". W pamięć wrył się nam incydent, gdy mówiąc o radzieckiej gospodarce pokazał całą jej nędzę. Wówczas jeden z kolegów, (a działo się to przed wylądowaniem Amerykanów na Księżycu) odważył się zwrócić uwagę, że przecież to duże mocarstwo. Replika Profesora była natychmiastowa: "Co ty tam wiesz gówniarzu, Związek Radziecki, to taki mocarz na glinianych nogach!". Natychmiast nasz kochany Paciu zorientował się że nieco się zagalopował, przesunął okulary z czoła na nos - i rzucił natychmiast: "Idziemy dalej!".

Dla nas urodzonych już po wojnie Mateusz Pater był żywym świadkiem II Rzeczpospolitej i jej wartości. Spotkanie z nim było wielkim ubogaceniem, wydarzeniem, którego łatwo nie wypiera się z pamięci. Żywym łącznikiem ze wspaniałym światem, który nieodwracalnie zaginął, ale także wzorcem osobowym.

Stanisław Tasiemski, dominikanin, Warszawa 2010